Tylko Alicja - zwycięska praca w konkursie literackim
Tylko Alicja
Było mroźne, zimowe popołudnie. Ulice były już opustoszałe, wszyscy spieszyli się do swoich domów. Mimo iż był środek listopada, gdzieniegdzie widać już było świąteczne ozdoby.
Z jednego z udekorowanych już budynków wyszedł mężczyzna. Był wysoki, chudy, jego ciemne włosy opadały mu na czoło. Zamknął drzwi biura i zaczął powoli iść przez ulicę. Po chwili zatrzymał się przed małą kawiarnią, spojrzał w okno i ujrzał swe odbicie. Miał 33 lata i nie miał nic poza nużącą go już pracą i zdziwaczałym współlokatorem, który był, bądź co bądź, jego jedynym przyjacielem. Westchnął i wszedł do kawiarni. W jego nozdrza uderzył zapach kawy i świątecznych ciast. Usiadł na swoim stałym miejscu – czerwonej kanapie tuż przy oknie i wyciągnął ze swej torby książki. Po chwili podeszła do niego kelnerka z kubkiem kawy.
– Jak zawsze mocna kawa prawda Filipku? – zapytała.
– Oczywiście – odpowiedział. Gdy kelnerka odeszła, Filip przesunął się w stronę okna i usłyszał plaśnięcie. Spojrzał pod stół, sięgnął po swoją torbę leżącą na podłodze i wtedy zauważył zeszyt leżący pod torbą. Podniósł go – był fioletowy, dość ciężki, wystawało z niego mnóstwo popisanych kartek. Na okładce zeszytu widniała litera A. Otworzył zeszyt. Na pierwszej niewydartej stronie widniały drobne literki.
Własność Alicji – przyszłej sławnej pisarki, zawziętej, upartej i kochanej dziewczyny. – Bo przecież marzenia mogą uskrzydlić.
Filip zadrżał. Oddech przyśpieszył. Przejechał opuszkami palców po zapisanych słowach. Jakby nagle usłyszał jej głos, poczuł jej ciepłą dłoń na twarzy. Zamknął oczy. Poczuł jej zapach. Oszołomił go. Był tak słodki i intensywny, z drugiej strony tak daleki. Nagle rozproszył się. Fili poczuł... poczuł lęk – lęk, że ją straci, choć wiedział, że jeszcze nie była jego.
Te litery pokazywały mu całą jej duszę. Była tak głęboka – mógłby się w niej zanurzyć i nie wypłynąć. Była tak czuła, jak każda pochyłość litery. Jednak były też momenty zawahania. Jakby nie była pewna siebie. Jakby z wielką nieśmiałością podchodziła do tego, co ludzie o niej mówią.
Jego serce zadrżało niespokojnie, gdy odwrócił wzrok od pamiętnika i przeniósł na kelnerkę podającą mu kawę. Gdy odeszła po raz drugi, natychmiast otworzył notatnik.
*
Było już kilkanaście minut po piątej nad ranem, a Filip siedział w swoim malutkim pokoju nadal czytając pamiętnik. Pochłaniał każde słowo, czując coraz bardziej wypełniającą go radość, choć sam nie wiedział czemu tak się cieszył. Był pewien jednej rzeczy – jej pismo i to, o czym pisała, było tak cudowne. Ona koiła jego myśli i uczucia, z drugiej strony czuł się przez nią opętany, wręcz zniewolony. Jakby przez jej osobiste rzeczy, których był w stanie dotknąć, przez ten pamiętnik, nakładała na niego kajdany. Każde następne słowo zdawało mu się coraz niebezpieczniejsze, coraz bardziej uzależniające. To co czuł nie było normalne, ale określił to miłością, bo każde słowo tej dziewczyny zdawało się krzyczeć, że istnieje właśnie dla niego. Wiedział, że musi ją odnaleźć i wiedział już co musi zrobić.
*
Po nieprzespanej nocy Filip wziął zimny prysznic i wbił się z bólem w ubranie. Pozbierał szybko porozrzucane kartki z pamiętnika Alicji i zszedł na dół. W kuchni zastał swego współlokatora rozwiązującego krzyżówki.
– Hej – powiedział Adam jak zwykle pogodnie.
– Tak, słuchaj Adaś, pamiętasz jak umówiłem cię z...
– Tak, pamiętam – przerwał Adam.
– No więc wymyśliłem sposób, w jakim możesz mi się odwdzięczyć – odparł Filip.
*
Gdy wielka sala komputerowa opustoszała, spod jednego z biurek wyszedł mężczyzna.
– Adam, gdzie jesteś? – szepnął. Nagle drzwi sali otworzyły się z wielkim hukiem. Filip szybko schylił się pod biurko i uderzył się w głowę z głuchym łoskotem.
– Filip, wyłaź, to ja – powiedział Adam. – Musiałem jeszcze raz wytłumaczyć sekretarkom, czemu przyszedłem dziś do pracy z jakimś „podejrzanym typem” i czemu chcę zostać po godzinach. Och, cieszę się, że przeżyliśmy dzisiejszy dzień, był naprawdę straszny.
Uśmiechnął się do Filipa, włączył najbliżej stojący komputer i rozejrzał się po sali.
– Słuchaj, mamy piętnaście minut, zanim przyjdzie sprzątaczka, więc jak ona się nazywa?
– Hmmm... ma na imię Alicja i ma około 24 lat.
– To wszystko?!
– Na razie tak.
– Tylko tyle o niej wiesz i dlatego ryzykuję moją posadę? – powiedział Adam, patrząc na Filipa z przerażeniem. Filip spojrzał na niego błagalnym wzrokiem i Adam pochylił się nad klawiaturą. – No dobra wyszukałem 783 Alicje mieszkające w tym mieście.
– Dzięki, naprawdę nie wiesz ile to dla mnie znaczy – powiedział, przekrzykując dość głośną drukarkę.
– Tak, tak, masz tu tę listę i idź już – powiedział Adam.
*
Filip odwiedził już kilkadziesiąt dziewczyn z żałosnym skutkiem. Spotkał złodziejkę, która podała się za właścicielkę dziennika i naciągnęła go na ogromny obiad w drogiej restauracji, a gdy wydało się, że to nie ona jest tą wymarzoną, ukradła mu portfel. Spotkał wróżkę, która podczas rozmowy ciągle przepowiadała mu rychłą śmierć. Zapoznał się z inną Alicją, która, gdy zapytał ją czy to jej pamiętnik, popłakała się i zamknęła mu drzwi przed nosem. To spotkanie było najdziwniejsze. Filip wszedł do jej bloku i stanął pod jej nieskazitelnie czystymi drzwiami, na których była najprawdziwsza kołatka. Gdy zapukał, otworzyła mu mała, pulchna dziewczyna z burzą rudych loków.
– Ja w sprawie pewnego dziennika. Czy mieszka tu Alicja Staszczyk?
– To ja, a o co chodzi?
– Czy to pani dziennik? – zapytał.
Gdy dziewczyna zobaczyła zeszyt, drżącą ręką dotknęła okładki, jej oczy zaszły mgłą, powiedziała, że to nie jej zeszyt i zatrzasnęła drzwi.
To nie jedyne dziwactwa z jakimi się spotykał. Alicja Berg uciekła, krzycząc: "Zostać, mój dom!" Alicja Nowak nie otworzyła mu nawet drzwi, tylko krzyczała "Odejdź! Odejdź!" Filip wiedział jednak, że jego Alicja nie mogła być żadną z tych kobiet. Powtarzał sobie codziennie od tygodni, że jutro będzie lepiej, że niedługo ją znajdzie, ale w głębi duszy obawiał się, że tak się nie stanie.
*
Otworzył drzwi swego pokoju i opadł na łóżko. Przez ostatnie 17 dni nie przestał myśleć o Alicji nawet na minutę, a przez ostatnie 3 doby nie spał, nie licząc krótkiej drzemki w tramwaju. W pracy nie szło mu za dobrze. Od rana do wieczora czytał jej pamiętnik, nawet po kilka razy. Ta miłość, ten obłęd, ogromnie go zmieniły. Przedtem praca była najważniejsza – teraz nie miała znaczenia. Zwykle wieczorami próbował nawiązać kontakt z Adamem albo znajomymi Adama, by nie być samemu, a teraz nie widywał Adama już od dwóch tygodni i nie rozmawiał z nikim, poza dziewczynami, ciągle poszukując. Miał teraz 15 minut zanim będzie musiał biec na autobus do pracy, więc postanowił uciąć sobie drzemkę, gdy nagle ktoś zaczął go szarpać.
– Filip, wstawaj, jesteś całkiem spóźniony! Zwykle to ty mnie budziłeś, ale mniejsza z tym. Wstawaj. Umyjesz się, pójdziemy na kawę, a potem cię odwiozę, powiem, że się spóźniłeś z mojego powodu.
– Przestań! Nie idę dzisiaj do pracy, powiem, że się czymś zatrułem albo coś w tym stylu – wybełkotał Filip.
– Czy ta dziewczyna jest naprawdę tego warta?
– Czego?
– Tego, żeby wywalili cię z pracy – krzyknął Adam i zbiegł na dół. Po chwili Filip wstał i zszedł za nim.
– Jest tego warta, ale jak na razie potrzebuję pieniędzy, by ją odnaleźć, więc chodźmy – powiedział.
*
Drzwi kawiarni nagle szeroko się otworzyły i wpuściły mroźne powietrze, które owiało Filipa i Adama siedzących na kanapie koło okna. Obejrzeli się, do kawiarni weszła dziewczyna w fioletowej kurtce. Usiadła na drugim końcu kawiarni i zaczęła się przypatrywać Adamowi i Filipowi z zaciekawieniem i lekkim uśmiechem na twarzy.
– Filip – odezwał się w końcu Adam odrywając wzrok z dziewczyny – ta cała Alicja cię wykończy.
– Wiedziałem, że zaciągnąłeś mnie tutaj tylko po to, by mi powiedzieć, że ci się to nie podoba, ale nie wiedziałem, że będziesz chciał gadać o tym przez całe dwadzieścia minut. Koniec! Chodźmy, bo zaraz oszaleję, a ty i tak mnie nie przekonasz. Ja... ja czuję, że ją kocham.
– Filip, ty nawet jej nie widziałeś! Może nie istnieje, może jest paskudna, może jest psychicznie chora, bo kto pisze w tym wieku pamiętnik? Ale jak chcesz.... Poddaję się. Zapłać, będę czekać w samochodzie.
Filip westchnął i wstał. Gdy szedł do kasy, by zapłacić, spojrzał za okno, by zobaczyć, czy Adam już wyszedł i przez to kogoś potrącił. Szybko się odwrócił – to była ta dziewczyna w śmiesznej fioletowej kurtce.
– Bardzo przepraszam – zaczęła bełkotać. Szybko wyciągnęła chusteczkę i zaczęła wycierać kawę, którą wylała na jego płaszcz.
– Nic się nie stało, naprawdę.
– Och, nie wiem co mogę zrobić, by to wynagrodzić – powiedziała, nerwowo nadal wycierając kurtkę Filipa.
– Niech pani przestanie. To stary płaszcz, i tak miałem go wyrzucić.
– Och, tak strasznie się czuję – powiedziała coraz bardziej się czerwieniąc. – Może przynajmniej kupię panu kawę?
– Nie, muszę iść, ale jak tak bardzo chce pani coś zrobić, to niech się pani przedstawi – odpowiedział Filip i zaśmiał się.
– Niech pan nie żartuje – powiedziała, spoglądając na Filipa, który próbował przyjąć jak najpoważniejszą minę. – No dobrze, mam na imię...
– Niech zgadnę... Alicja? – przerwał Filip. – To imię jakoś ostatnio mnie prześladuje.
– Nie zgadł pan – powiedziała przyglądając mu się z zainteresowaniem.
– Hmm... no to niech pani poda pierwszą literę.
– No dobrze, jeżeli to wynagrodzi panu splamiony płaszcz. Pierwsza litera to K – odpowiedziała. Wtedy ktoś zastukał w szybę. Filip wyjrzał i zobaczył Adama stojącego na ulicy i pokazującego zegarek.
– Przepraszam, muszę iść, ale miło było poznać panią, pani K.
Gdy wyszedł z kawiarni i wsiadł do auta, usłyszał jeden z tych złośliwych szeptów Adma: – Ona przynajmniej jest prawdziwa.
*
Lista możliwych właścicielek pamiętnika skracała się, ale tej jedynej Alicji wciąż nie było. Filip w ciągu tych tygodni zdołał osiągnąć tylko kilka opuszczonych dni w pracy, za co szef wezwał go do siebie, by przywrócić go do porządku.
Filip postanowił, że w ostatni weekend przez świętami złoży wizytę ostatnim dziewczynom, tymczasem musiał nadrobić zaległości w pracy. Otworzył drzwi mieszkania i wszedł do kuchni, w której siedział Adam w gumowych rękawiczkach i fartuchu rozwiązując krzyżówkę.
– Adam znowu sprzątałeś? – zapytał Filip, siadając na krześle.
– Tak, przeszkadza ci to? – powiedział Adam zirytowany.
– Po tym jak okazało się, że sprzątałeś potajemnie w moim pokoju, bardzo mi to przeszkadza.
– Dzisiaj możesz być zadowolony. Wszedłem tam tylko poodkurzać, ale naprawdę masz tam straszny bałagan.
– Czy już ci mówiłem, że jesteś najdziwniejszą osobą jaką znam? – zapytał Filip.
– Kilka razy. W każdym razie znalazłem pod łóżkiem kartkę z pamiętnika tej Alicji.
– Naprawdę?! – krzyknął Filip, zrywając się z krzesła. – Gdzie jest?
– Tutaj – powiedział Adam, wskazując zmiętą kartkę leżącą na stole.
Filip chwycił kartkę i zaczął gorączkowo czytać.
– To niemożliwe – wymamrotał Filip, rzucając kartkę na stół i biegnąc na górę.
Adam spojrzał na kartkę, zastanawiając się, co w niej takiego niezwykłego. Nagle usłyszał tupot stóp. Filip znów pojawił się w kuchni.
– Co jest na tej kartce takiego niemożliwego? – zapytał Adam.
– Naprawdę tego nie widzisz? – niemal krzyknął Filip. – Przeczytaj kilka pierwszych słów!
– Nazwisko właściciela: Klara Staszczyk – zaczął czytać Adam. – Boże, to ona nie ma na imię Alicja?
– Tak zakładałem. Czytaj dalej – rozkazał Filip, przeszukując worek na śmieci.
– Wiek: 24, najlepszy przyjaciel: Alicja Staszczyk – wymamrotał Adam, spoglądając na Filipa. – Czego tam szukasz?
– Byłem u niej, to ta która się rozpłakała, ale wyrzuciłem kartkę, na której był jej adres. – krzyknął.
– Ale ja dziś wyrzuciłem śmieci.
– Co? – krzyknął Filip – Do którego kontenera?
– Nie wiem – powiedział Adam.
– No to rusz się, musimy go poszukać – krzyknął Filip, pociągając ze sobą Adama.
Gdy dotarli na miejsce, Filip rzucił się do pierwszego pojemnika, rozkazując Adamowi, by szukał w drugim. Adam podbiegł do Filipa i popchnął go na ziemię.
– Dlaczego to dla ciebie takie ważne?! – krzyknął. – W ogóle jej nie znasz! Nigdy jej nie widziałeś! Nawet z nią nie rozmawiałeś! Ta obsesja wszystko niszczy. Niedługo stracisz pracę. Nie sypiasz, ukradli ci portfel. Teraz nawet grzebiesz w śmieciach.
– Niczego nie rozumiesz... Dzięki niej, dzięki nadziei, że istnieje moja wymarzona dziewczyna, wszystko zaczęło nagle mieć sens. Proszę, pomóż mi, to właśnie bez niej moje życie jest żałosne. Niczego nie osiągnąłem. Jestem tylko osobą w tłumie. Proszę, pomóż.
Adam drgnął. Popatrzył na niego i podał mu rękę, by wstał. Potem bez słowa podszedł do kontenera i otworzył pierwszy z brzegu worek.
*
Gdy znaleźli w końcu kartkę z adresami, Filip, poderwał się i popędził na przystanek autobusowy, jednak autobus odjechał przed pięcioma minutami, a on nie mógł już czekać, zaczął biec. Czuł przeraźliwy ból w piersiach, jego serce przyśpieszyło, po całym ciele przechodziły dreszcze, ale on nie mógł się zatrzymać. Nie chciał się zatrzymać. Po kilkunastu minutach wyczerpującego biegu stanął przed jej drzwiami. Gdy zapukał od razu usłyszał szczęk otwieranego zamka. Znów ujrzał tę niską dziewczynę z burzą rudych loków. Jej wzrok omiótł go od stóp do głów.
– To znowu pan? – spytała ze zdziwieniem.
– Tak, to ja. Chciałem... czy mogłaby pani... Przyszedłem tutaj, bo... – wydyszał Filip, westchnął, w jego głowie była tylko jedna myśl „tak blisko”, ale zupełnie nie wiedział, jak opisać tę myśl tej obcej kobiecie. – Czy jest pani teraz zajęta? – zapytał w końcu.
– Raczej nie – odpowiedziała z lekkim przerażeniem w głosie.
*
Opowiedział jej swoją historię. Ona przetarła szybko policzki skrawkiem rękawa, opuściła rękę trzymaną na drzwiach i weszła do mieszkania. Filip poszedł za nią. Wszedł do wielkiego jasnego salonu. Alicja siedziała w fotelu. Gdy Filip wszedł, wskazała mu fotel obok siebie i zaczęła mówić nadzwyczajnie piskliwym głosikiem.
– Klara chciała dać mi prezent z okazji ukończenia książki, a że uwielbiam pisać pamiętniki, kupiła mi ten zeszyt i napisała w nim dedykację, o której pan mówił. Tak się złożyło, że mój chłopak podarował mi wtedy taki sam. Namówiłam Klarę, żeby sama zaczęła pisać pamiętnik w zeszycie, który mi dała, bo ma bardzo dobry styl, taki lekki. Powiedziałam, że to byłoby dla mnie największym prezentem – Alicja zaśmiała się i łamiącym się głosem mówiła dalej. – Kilka dni później pokłóciłyśmy się. To była straszna kłótnia... Klara w końcu wybiegła z naszego mieszkania. Rano nie było ani jej, ani jej rzeczy. Próbowałam do niej zadzwonić, ale zmieniła numer i od tych kilku tygodni się do mnie nie odzywa... Jutro wyjeżdża do Ameryki na cztery lata, by prowadzić tam jakieś badania, a ja pewnie jej już nie zobaczę… – powiedziała, łkając.
– A czemu, gdy do pani po raz pierwszy przyszedłem, nic mi pani nie powiedziała?
– To było zaledwie kilka dni po naszej kłótni. Pomyślałam, że to Klara pana przysłała, że chciała mnie zranić, oddając komuś obcemu pamiętnik, w którym, jak mi powiedziała, pisała o naszych rozmowach. To jest jej zdjęcie – załkała Alicja, wskazując zdjęcie trzymane na piersi.
Filip zadrżał, wyjmując z jej rąk zdjęcie Klary.
– To ta dziewczyna z kawiarni – wymamrotał Filip.
– Zna ją pan?
Filip pokiwał głową z niedowierzaniem i wyszedł bez słowa.
Wracając do domu, Filip nie miał pojęcia, co ma o tym wszystkim myśleć. Wszedł do kawiarni i siedział w niej, wpatrując się w drzwi, jakby czekając na to, że Klara przez nie wejdzie. Jedak nie było nikogo. Gdy kelnerka przyszła poinformować go, że zamykają, wyjął z torby pamiętnik Klary, podszedł do miejsca, w którym go znalazł, położył go na ziemi i wyszedł. Szedł przez już lekko senne miasto. Omijał wystawy, rozświetlone domy, jakieś restauracje, bar, szedł ciągle wpatrzony w chodnik. Czuł, że utracił kogoś, kto był najbliższy jego sercu, kogoś, dzięki komu mógł zapomnieć o swoim żałosnym, pustym życiu. Usłyszał przejeżdżające dziś już po raz ostatni tramwaje. Usiadł na ławce i wpatrywał się w ich wnętrza. Siedzieli tam ludzie, wszyscy wyglądali tak samo, w szarych kurtkach, z opuszczonymi głowami. Filip uświadomił sobie, że taki właśnie był, był w tym tłumie, a ona go z niego wyrwała, jego życie nabrało barw przez te kilka tygodni. Chłopak przetarł rękami twarz i poszedł w stronę swego bloku. Po chwili zza rogu ulicy wyłoniła się jakaś postać. Była ubrana w fioletową kurtkę. Patrzyła za oddalającym się cieniem Filipa. Nagle zatrzymała się, po chwili znowu ruszyła i wbiegła do bloku za Filipem.